Ludzie! hihihi! Patrzcie, to ludzie! Tylko że jeden ma ostre narzędzie na patyku a ten drugi ma z taką rączką! Coś dziwnego się ze mną dzieje. Nie mogę się zaśmiać. Czemu? Siedzę na drzewie. Chcę ruszyć nogą, ale nie mogę. Ehh... Ale teraz pewnie będzie coś śmiesznego! Ci chłopcy stoją, ale jeden nie widzi tego drugiego. Dziwacznie. Czemu nie mogę nic do nich powiedzieć...?
Zamknij się! Lepiej. Peter podchodzi do Seana od tyłu, chcąc mu odciąć głowę maczetą. Jednak, nie udaje mu się, bo ten się uchyla i przejeżdża po nodze tamtego toporem. Jedynka odskakuje, więc ostrze tylko przecięło spodnie i lekko nacięło skórę. Atakuje Siódemkę, ale tylko udaje mu się zranić swoją bronią ramię tamtego. Sean szybko i zręcznie...
CO SIĘ DZIEJE???!!! ONI... KTOŚ TU ZARAZ ZGINIE! POMOCY! KTOKOLWIEK! aaaa!!! Oni walczą! Trzymają te ostre narzędzia i tną się nimi, a ja nie mogę nic zrobić! Jakby coś przejęło nade mną kontrolę! Każdy krwawi z kilku miejsc, to straaszneee! CZEMU KAPITOL NA TO POZWALA?! CZEM...
Nie podniecaj się, debilko. Kapitol jest nimi zachwycony. Ja też się cieszę, bo w najlepszym przypadku zginą oboje, a w najgorszym jeden z nich zabije drugiego i sobie pójdzie. Będę bliżej domu! Będziemy. Nie ważne. Są coraz bardziej wściekli na siebie, ale żaden nie wygrywa. W pewnym momen...
Jakbym traciła przytomność w połowie zdania. Ktoś mną manipuluje, kiedy oni się zaraz zabiją! Ale ten, który wygrywa, z bronią na patyku jest przystojny. Brązowe włosy opadające na spocone czoło, ciut odsłonięta, umięśniona, klatka piersiowa... Ale on rzuca się z tym czymś ostrym na drugiego i...
NO JUŻ NIE MOGĘ! Tracę kontrolę nad sobą. SOBĄ. Nie jest dobrze. Sean wygrywa, bo zaryzykował, rzucając toporem w Petera. Tamten krwawi z prawej ręki, wypuszcza maczetę i jęczy z bólu. Nie jest taki twardy jak by się wydawało. Chcę się zaśmiać, ale powstrzymuję nawet słaby uśmiech.
><**>
Widzę, co się z nią dzieje na arenie. Jest taka podobna do swojej matki, jak dwie krople wody. Nienawidzę jej i kocham jednocześnie. Gdyby zginęła, znienawidziłbym ją, za to że się zgłosiła. Gdyby zginęła, kochałbym ją jeszcze bardziej. Gdyby wygrała, zrobiłbym wszystko, żeby nie pamiętała wydarzeń z areny. Gdyby wygrała i oszalała, ja oszalałbym z nią.
A ona mnie nienawidzi. Myśli, że jest dla mnie tylko chodzącą reklamą. Dobrze to pokazała, kiedy się żegnaliśmy. Żałuję, że zareagowałem tak gwałtownie. Może... Nie, nie.
Wysyłam pieniądze do mentorki, ale prezentów nie ma. Des ma tylu sponsorów... W tym mnie. Ale ona o tym nie wie, bo durna mentorka nie przysyła jej niczego. NICZEGO. Widzi, że ona szaleje, że nie czuje ręki. Ale kibicuje temu dupkowi, Erwinowi, który nie ma szans na wygraną. Jest ślepa, bo pragnie władzy. Nigdy jej nie dostanie z takim nastawieniem.
Co się dzieje na arenie? Pokazują chłopaka z siódemki i jedynki, jak ze sobą walczą. I Des, która siedzi na drzewie. Obserwuje ich, czasami przytomnie, a czasami takim zamglonym wzrokiem.
Co się stało z moją córką?
><**>
Już nie wiem, czy wytrzymam w swoim postanowieniu, żeby nic nie zrobić. Nie mogę odwrócić oczu, a chce mi się wymiotować. Mogę je zamknąć, ale wtedy widzowie wezmą mnie za słabą. Potrzebuję sponsorów. Umieram, a Taylor nie zamierza mi pomóc. To nie jest nielegalne? Trudno. Muszę to wygrać. Nawet, jeśli dwie minuty później umrę, mam to wygrać. Krzyk omal nie wydziera się z gardła, kiedy siekiera Seana wbija się w nogę Petera, a potem maczeta Jedynki przeszywa ramię Siódemki. Nie mają broni. Zawodowiec jest w gorszej sytuacji, bo jeśli wyjmie topór, umrze natychmiast. A jeśli ten drugi wyjmie ostrze z ramienia, może go zabić, ale sam później zginie. W sumie, dla mnie to...
AAA! KREWKREWKREWKREW!!! PEŁNO KRWI! WSZĘDZIE KREW!!!! AAAAAAAAAAAAAAAAAA! Pomocy...! Co się stało? Ten przystojniejszy ma nóż czy coś w ręce!!! nienienienie!!! Ten drugi umiera jeszcze szybciej!!! Co się dzieje? Nic nie rozumiem...
Zaciskam usta, nie mogę pozwolić, żeby ta idiotka zaczęła mną sterować. Tymczasem Peter robi coś strasznie głupiego: z wysiłkiem wyciąga topór z nogi i rzuca w Seana, który lekko się odchyla jednak ostrze obciera mu łydkę. Jedynka umiera, a ja zeskakuję na ziemię. Mogę go dobić, myślę. Jest bezbronny. Prędzej czy później zginie.
Otwieram oczy ze zdziwienia, bo... bo.. bo ten drugi zginął! Jak to możliwe?! Chwila, otwieram oczy? Mogę się ruszać! Wreszcie! Powoli podnoszę prawą rękę...
Jak przez mgłę pamiętam, co robi ta idiotka, więc się dziwię. Ruszyła naszą ręką? Czy mi się tylko przewidziało? Nie ważne. Sean patrzy na mnie ze strachem w oczach, pewnie już widzi, że sięgam lewą ręką do noża. Stoję parę metrów od niego, już mam ostrze w dło...
Czemu trzymam to ostre w ręce?!
Nie teraz, proszę, nie teraz.
Przecież... zeszłam tu, żeby mu pomóc.
Szybko! Podchodzę kilka kroków, a on rzuca się na mnie.
AAA! co on robi?! mam dobre zamiary... to chyba przez tą broń.
Jest ranny, mam szansę, mogę rzucić, on się nie ruszy tak łatwo, szybko...
Odsuwa się. Co się z nim dzieje? Ciekawe... Chcę mu pomóc. W przeciwieństwie do Kapitolu...
Kręci mi się w głowie. Co się dzieje? Zapominam o Seanie, muszę się czegoś złapać...
Ciekawe, zaczynam...
Moja głowa...
Widzę, co się stało.
Pomocy...
Już wszystko wiem.
Jęczę, boli, kręci mi się w głowie.
Przepraszam, Des.
Ustaje.
Jestem sobą. Czuję, jakby coś ze mnie uleciało. Jakby druga połowa mnie w jednym momencie wyparowała. W lewej ręce mam nóż, odwracam się w kierunku Seana, ale... Seana nie ma. Uciekł. Trudno, tak czy inaczej zginie. Ciekawe, dlaczego ludzie tak odwlekają swoją śmierć?
W tym momencie, dzieje się coś, co jeszcze się nigdy na arenie nie stało.
Zaczyna lecieć piosenka, którą kocham i nienawidzę jednocześnie.
Wspomnienia pozostaną,
chociaż upłynęłoby sporo czasu.
Nawet jeśli nienawidzę tego,
nie mogę leczyć blizn, które w sobie noszę.
Czas stopniowo, stop, stop, stop,
zatrzymując się tu
Wynoś się ponownie krok po kroku, krok
Nie ma powrotu,
chociaż to zakończenie może być przyczyną łez.
[fragment tłumaczenia piosenki Not alone, Park Jung Min]
Organizatorzy puszczają to ze względu na mnie, na to jak się zachowywałam. Wariowałam. A ta piosenka mnie nie denerwuje, przeciwnie, dzięki niej rozumiem coraz więcej. Szalona część mnie, nagle znienawidziła Kapitol i dzięki temu znów stałyśmy się jednością. Wreszcie.
Chociaż to zakończenie może być przyczyną łez...
Piosenka napisana wiele, wiele lat temu, dokładnie odzwierciedla Igrzyska.
I moje uczucia.
***
Kochani!
Tak się cieszę, że to wreszcie skończyłam! :D
Nie wyszło mi, tym razem na prawdę, ale jakoś nie czułam tego rozdziału. :/
(mam nadzieję, że nie ma za dużo błędów ;p )
Szkołę da się przeżyć, jutro idziemy do muzeum haha :D
A co u Was?
Pozdrawiam ;)
N. K. K.
PS. Zmieniłam szablon. Jak się podoba? Tak, wiem, jest beznadziejny, ale nie mam pomysłu na zamówiony, a ciągle szukam czegoś lepszego. Miałam jeden, idealny, ale coś się zepsuło i nic z tego nie wyszło. Wszystko mi się wali na głowę.
Świetny jak zawsze :D
OdpowiedzUsuńWeny :*
Dziękuję c:
UsuńSzablon ciekawy. ;)
OdpowiedzUsuńCo do opowiadania świetne! Zmaganie się z wariatką, ale w końcu są jednością. Najbardziej podobał mi się fragm z ojcem.
U mnie w szkole jako tako, ale jakoś żyję. :P
PS. Założyłam nowego bloga http://absyncja.blogspot.com/, wpadnij jak chcesz. ;)
Jeszcze nie dokończyłam tego z wariatką, nie martw się :D
UsuńCiszę się, że Ci się podobało ;p
Jasne, że wpadnę, już czytam :D (jak mogłabym nie przeczytać Twojego tekstu?)
Szablon nie jest zły, nie przesadzaj. :)
OdpowiedzUsuńI rozdział mi się koszmarnie podoba. *.* Ta walka Des z Des czy jak to nazwać jest świetna. Dobrze, że bahaterka wróciła do normy. Fragment o ojcu cudowny.
U mnie nic ciekawego z wyjatkiem masy zadan domowych.:/
Milego wyjścia do muzeum i dużo weny!
Jakoś mi nie pasuje... Ale już znasz moją opinię.
UsuńDziękuję, strasznie mi miło ;)
Zadania domowe... no niestety ;c
Właściwie to nie muzeum, tylko wystawa o której huczą właściwie wszędzie "Bruegelowie, Bruegelowie..."
Świetny rozdział, podobał mi się ten moment z ojcem Des. <3 Ciekawe, czy Des wróci do "sprawności psychicznej" no i ogółem co dalej :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę weny i powodzenia w szkole :3
Ali ;3
Dziękuję ;)
UsuńNie będę spojlerować :D
Tobie również :D
Szablon spoko, rozdział się fajnie czytało. Uwielbiam takie psychiczne przemyślenia bohaterki. ^^
OdpowiedzUsuńPS. postaram się jak najszybciej odpowiedzieć na nominacje do LBA, ale jestem chora i tata uważa, że nie mogę nic robić na kompie, bo mam się kurować, a tak się męczę, więc wpadłam tylko na chwilę ogarnąć, bo go nie ma :P Weny życzę ;)
Dzięki :D
UsuńOj, to wracaj do zdrowia :D
O, już odpowiedziałam XD Szczegóły tu: http://to-tylko-igrzyska.blogspot.com/p/nagrody.html (Liebster Blog Award 2)
OdpowiedzUsuń;) Pozwolisz, że nie będę nominować z drugiego bloga, bo w sumie i odpowiedzi i nominowane blogi byłyby takie same, a nominacje z dwóch różnych kont, więc nominowani mieliby więcej roboty ;) Dziękuję serdecznie za nominację i pozdrawiam ;)
Ale ja lubię czytać odpowiedzi :D
UsuńJasne, jakoś nie skojarzyłam że to Twój blog kiedy Cię nominowałam XD
Szablon nie pasuje zbytnio, poza tym strasznie źle mi się czyta tekst, litery są jakieś za małe i takie... no nie wiem, nie podoba mi się xp
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału... irytuje mnie "ta druga" xp bardzo dobry fragment z ojcem, ile ich jeszcze zostało tak właściwie?
Pozdrawiam i życzę weny c:
Właśnie o to mi chodzi w tym szablonie, ciągle szukam nowego, a nie mam siły, żeby zamawiać. :o
UsuńStrasznie się cieszę, że Ci się podoba. Sama nie umiem tego obiektywnie ocenić. ;)
Świetny rozdział, jak zawsze! :D Co do szablonu, jest bardzo ładny, nie rozumiem o co chodzi :D
OdpowiedzUsuńMiłych kolejnych dni w szkole! I fajnego wyjścia do muzeum.
Pozdrawiam i weny życzę ;3
Dziękuję :)
UsuńTak jak napisała Lily, nie pasuje tutaj (tamten nie pasował jeszcze bardziej ;p) .
Dziękuję i nawzajem! :D
Bardzo fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńCieszę si€ razem z Des, że ta druga ją wkońcu opuściła. Czytam dalej. Podoba mi się ten rozdział.
OdpowiedzUsuń