14 stycznia 2015

Powrót... a może nie?

Cześć wszystkim, jeśli ktokolwiek jeszcze to czyta.
A nie sądzę.
Utknęłam w martwym punkcie, nie mam weny już od dłuższego czasu.
Przepraszam. Mogę Was zapewnić, że większą część mam napisaną, czeka w folderze od miesięcy, poprawię ją, dopiszę trochę i zobaczę co wyjdzie.
W sumie nie wiem, czemu to piszę. Może po to, żeby tych kilka osób wiedziało, że pamiętam o tym blogu, o historii.
Okay, w takim razie kończę ten wpis, być może ktoś to przeczytał i nie ma mi za złe tej przerwy, która... ciągle jeszcze trwa.

n10

Obserwatorzy