Na przeszkodzie do dystryktu dziesiątego stała mi tylko jedenastka, w której już byłam. Teraz jednak jestem na podwyższeniu przed Pałacem Sprawiedliwości w dystrykcie Mileny. Przez całą przemowę prześladuje mnie twarz byłej sojuszniczki. Z plakatów rozwieszonych dookoła. Widzę ją, kiedy Des o niej mówi (tak na marginesie, nie ma za co) Przypomina mi się wszystko. Od samego początku, kiedy zauważyłam ją na powtórce Dożynek, przez szantażowanie mnie, żeby mieć sojusz, po jej straszną, psychiczną śmierć. I kiedy patrzę na jej trumnę, gdzie nie ma nikogo, moje serce przeszywa ból. Cierpienie. Nie wiem, jak wyrazić moje współczucie dla tej biednej, małej dziewczyny, która nie miała nikogo. Dlatego skracam moją przemowę i odchodzę. Nie chcę, żeby ludzie zobaczyli moje łzy. Ale kiedy chowam się do łazienki, one nie lecą. Nie chcą, nie mogą? Co za różnica.
Lyme, jesteś słaba. To były tylko tortury. Załamałaś się przez to. Twoja psychika obumarła, marzenia wygasły. Nie jesteś już tą osobą, którą byłaś... Nawet nie masz pojęcia, jak jestem ci wdzięczna!
Proszę, przestań.
Ly, co się dzieje?
To właśnie ten problem: nie wiem. Czy jesteśmy ludźmi nawet wtedy, kiedy zabijamy? Czy już w tej chwili, kiedy nóż wszedł w pierwsze ciało, stałam się martwa? Co czyni z nas ludzi? Dlaczego należę do tego samego gatunku, co te wszystkie dobre osoby?
Jesteś pewna?
Pewna czego?
Że na świecie są dobre osoby.
Kiedy tak to ujmujesz, to niezbyt...
A widzisz, ja jestem pewna. Dobrymi osobami są te, co coś robią dla innych. Złe to te, co nic nie robią, ale te są potocznie nazywane dobrymi. Za to te dobre trafiają za kratki, giną. Na przykład, dobra osoba nie powie o sobie, że jest dobra, a zła powie o sobie, że na sto procent, a nawet dwieście jest dobra. Będzie przekonana, że robi dobrze, kiedy nic nie robi, będzie się mylić, bo robi źle, a ta dobra osoba może mieć wyrzuty sumienia. Świat taki już jest. Nie ma odcieni szarości. Jest tylko czarny i biały. Nie ma czegoś takiego jak mniejsze zło.
Ale jeśli na przykład...
Nie podawaj przykładów. Jeśli chodzi ci o coś typu "uratować siebie, czy dziesięć innych osób", to nie zastanawiaj się. Uratuj siebie. Dziesięć innych osób prawdopodobnie samo się wpakowało w te kłopoty, to nie twoja działka, Ly.
No nie wiem...
Nie ufasz mi? Nie bądź głupią optymistką.
Nie jestem.
W takim razie, kim jesteś?
Wydaje mi się, że realistką.
Wydaje ci się. Realista to odcień szarości. A takie coś nie istnieje. Pamiętasz?
Des, przestań.
Słychać nawoływanie.
- Des, Decima! Des, złotko! Skarbie!
- PRZESTAŃ! - wrzeszczę. Dopiero wtedy zdaję sobie sprawę z trzech rzeczy. 1. Siedzę na podłodze, ukrywam głowę w ramionach. 2. Woła mnie Labia, nie Des. 3. Krzyknęłam to na głos. Znowu.
- Des...? - Labia zagląda do toalety. Puka do drzwi mojej kabiny. - Złotko, jesteś tam?
Szybko poprawiam włosy i wychodzę z kabiny. Udaję, że jestem bardzo zajęta myciem rąk, kiedy Labia zaczyna mówić o tym, że za kilkanaście minut zaczyna się bal. Przystaję na chwilę.
Kilkanaście? Aż tak dużo gadałam? Tak, Des. Tak dużo.
Nie kupuję tej różowej sukienki (Tak, gotyckiej...), kwiatków we włosach i butów na niskich obcasach. Po prostu nie.
Dystrykt 7. sytuacja się powtarza.
Dystrykt 6. znowu to samo. Nie patrzę w oczy nikomu, a podczas przyjęcia nie tańczę. Morfaliniści - czyli każdy zwycięzca z szóstki - oni się chyba tylko dobrze bawią. Nie obchodzi ich nic. A gdyby też się naćpać?... Może nie pamiętałabym o Charlesie.
Dystrykt 6. znowu to samo. Nie patrzę w oczy nikomu, a podczas przyjęcia nie tańczę. Morfaliniści - czyli każdy zwycięzca z szóstki - oni się chyba tylko dobrze bawią. Nie obchodzi ich nic. A gdyby też się naćpać?... Może nie pamiętałabym o Charlesie.
Dystrykt 5. nie komentuję tego.
Dystrykt 4. Ludzie nie patrzą mi w oczy, a jeśli już, to z obawą że zabiję ich, tak jak zabiłam Ariel.
Dystrykt 3.
Dystrykt 1. Tutaj zabiłam Verę, która mogłaby przeżyć, gdyby nie ja.
I w końcu przedostatni przystanek. Kapitol. Jak przez mgłę widzę te dziewczyny, które mnie ubierają. Biedne awoksy. Czeszą mnie. Zrobiły coś złego, Ly. Malują. Nie rozczulaj się, to przestępczynie.
Aż w końcu staję przed lustrem. W tym pasiastym gorsecie wyglądam, jakbym nie miała żeber. Sukienka sięga mi do kostek, ma nieskończenie wiele falbanek. Do tego korale i mocny makijaż. Wszystko mi ciąży, nawet włosy. Mam ochotę pójść do łazienki, zakrztusić się wodą i zniknąć z tego świata. Na zawsze.
Nie!
Dzięki. Przecież muszę przeżyć.
Ludzie klepią mnie po plecach, jakby mnie od dawna znali. Taylor gdzieś poszła, Labia tańczy, a ja nie wiem, co robić. Jedynymi osobami, jakie znam oprócz nich to Jeden, Dwa, Trzy i Payton. Myślę o nim, a jednocześnie nogi same niosą mnie gdzieś. Myślę o fioletowym afro. O tęczowym warkoczu i ubraniach. O tym, że dzięki niemu miałam sponsorów. I o tym - co najdziwniejsze - że jest Kapitolińczykiem z krwi i kości. A jednak był moim przyjacielem. Był. Może i zbyt szybko się na niego obraziłam, ale sorry. Ly, on cię zdradził. Potrzebowałaś go, a on cię odtrącił. Czy tak zachowuje się przyjaciel? Ja jestem przy tobie zawsze, kiedy mnie potrzebujesz. Pamiętaj o tym.
Otwieram zaciśnięte oczy. Stoję przed czterema półmiskami. W jednym są truskawki - a obok nich czekolada. Za to w drugiej "parze" są maliny i karmel. Patrzę się na to osłupiała.
Sama tu przyszłaś. - Uświadamia mnie Des.
Unoszę wzrok. Przede mną - jaka niespodzianka! - stoi Payton. Jego ulubionym deserem były truskawki w czekoladzie. Ostatnio, przed wywiadem "zdradziłam" go, zamawiając maliny w karmelu. Nie wiem, czemu to zrobiłam.
- Hej, Des - odzywa się stylista. - Zatańczysz? - widzę w jego oczach prośbę, ale nie opieram się długo i po chwili jesteśmy na parkiecie.
Patrzę na niego zimnym wzorkiem.
- Co? - pyta, zdziwiony.
- Jakbyś nie wiedział - odwarkuję.
Więcej nic nie mówimy. Po tym tańcu bez słowa odchodzę od niego. Opieram się o ścianę i udaję, że słucham jednego z gości, kolejnej osoby, która pragnie żeby mnie poznać. Nazywa się jakoś... nie, nie zapamiętałam. Trudno. Najwyraźniej nie jest kimś ważnym.
Gość przerywa, kiedy prezydent Snow wchodzi na podest, żeby wygłosić przemówienie. Coś o mojej odwadze, poświęceniu i przykładzie, jaki daję młodszym.
Parskam śmiechem.
Des, przestań.
Co, przeszkadza ci to?
Mnie nie, ale prezydentowi na pewno tak.
To podejdź do niego. Powiedz, że zwariowałaś.
Nie, nie zrobię tego.
No właśnie, tchórzysz.
Nie odpowiadam. Des się wścieka. Zaczyna na mnie krzyczeć, zagłusza prezydenta Snowa. Próbuję ją uspokoić. Nie daje się tak łatwo. Mrugam.
Mrugam. Gdzie jestem?
Rozglądam się. To mój pokój, ten w domu w wiosce zwycięzców. Co ja tu robię? Pamiętam tylko jakieś przebłyski z przyjęcia. Payton. Gruby gość. Snow. Ciemność.
Patrzę za okno. Jest ranek. Ile dni minęło? Nie wiem. W ubraniach wchodzę pod prysznic. Rozwala mi się piękna fryzura, spływa brokat z rękawów sukienki. Rozmazany makijaż jest teraz na całej twarzy. Stoję tak, dopóki woda nie robi się zimna. Wtedy myję i ciało, i włosy. Wychodzę z łazienki, wycieram się i ubieram w dresy. Siadam na łóżku w chwili kiedy odzywa się dzwonek do drzwi. Schodzę po schodach i otwieram drzwi. Nie rozpoznaję osoby stojącej po drugiej stronie. Ledwo dociera do mnie jej krzyk, a potem śmiech. I nie wiadomo czemu, dziewczyna rzuca mi się w ramiona.
- Dziękuję. - mówi.
- Za co? Kim jesteś?
- Karin. Zgłosiłaś się za mnie.
Coś zaczyna mi świtać.
- Aha, to ty, kiedy byłyśmy w przedszkolu założyłaś tajny klub o jakże dojrzałej nazwie "Decima jest idiotką"?
Rumieni się.
- Tak, to ja - odpowiada. - Ale byłam mała, miałam tylko siedem lat...
- Tak, wiem o tym. Ja miałam sześć i byłam o wiele lepiej ubrana od ciebie już wtedy. Zresztą... - lustruję ją wzrokiem. - jesteś ubrana elegancko, a ja jestem w dresie. Nawet teraz wyglądam o wiele lepiej.
- Nie sądzę - wzrusza ramionami i pokazuje lustro w salonie. - Popatrz tam.
Odwracam się i patrzę na swoje odbicie. Nie da się mnie poznać na pierwszy rzut oka.
Mam biało-czarną twarz, tylko kiedy się przyjrzę widzę "przecieki" mojego prawdziwego koloru skóry. Za to włosy, roztrzepane po całej głowie, przypominają gniazdo dzikich ptaków. Mój śmiech rozchodzi się po całym domu. Karin patrzy na mnie niepewnie i też zaczyna się śmiać. Po chwili lądujemy na podłodze, krztusząc się ze śmiechu. A po dwóch chwilach, które potem okazują się być kilkoma godzinami, przestaję się śmiać.
- No dobra - mówię. - Wiesz, co stało się na przyjęciu?
***
Jest i nasz rozdział. :D Ta końcówka... Jakoś nie za bardzo mi wyszła (zresztą jak całość i tak bardzo krótka) ;/
Tak, męczyłam się trochę z tym, żeby jakoś było, chociaż mam ochotę sama się zgłosić na Igrzyska i spaść z podestu. Rozumiecie, 3 tygodnie przez zimowiskiem odwołali je! Szczerze? To wszystko jest do dupy.
Mam dla Was przynajmniej jedną dobrą wiadomość. (po tym moim narzekaniu xd)
Dostałam w piątek (24.01) nowego laptopa, to znaczy, że mogę bez przeszkód bardziej "poświęcić się" pisaniu ;) Do tej pory logowałam się na swoje konto na kompie taty i stamtąd pisałam. Albo z tableta. To było straszne, ale to już było... i nie wróci więcej! XD
I jeszcze jedno... Jak szablon? Jak muzyka? :D
Mam małe zaległości na waszych blogach, mimo tego, że trochę je nadrobiłam. Jeśli nie dodałam komentarza pod Twoim najnowszym postem (a pod innymi rozdziałami były) to napisz mi to w komentarzu ;) (tutaj albo w spamie :D)
Pozdrawiam, idę zrobić polski ;)
Numer10
Hej, hej, hej ;DDDD Przeczytałam z radością, ucieszyło mnie, że dodałaś coś nowego. Boże, jak ja uwielbiam tę schizofrenię Des! Nie ironizuję, to jest świetne i genialnie pozwalasz się wczuć w uczucia (masło maślane) bohaterki. ;) Świetnie się to czyta :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, a zimowiskiem się nie przejmuj, pociesz się myślą, że np. gdybyś pojechała to zginęłabyś w wypadku autokaru (tak wiem, jestem świetna w pocieszaniu ludzi ;-;)... Wszystko ma być po coś ;)
No... to weny życzę i uciekam ;)
Faktycznie, męczyłam się przez dłuższy czas z tym rozdziałem ;)
UsuńJa tam lubię masło maślane. Ostatnio koleżanka do mnie "co ma być to będzie" XD
Zimowisko... miałam pierwszy raz jechać na to dla starszych. A jadę, razem z całą grupą, na to dla młodszych do miejsca gdzie byłam 10000000000000000 razy już. Lepsze i to T-T
Hahahahaha :D Pocieszaj, kiedyś się wyrobisz i będziesz na tym zarabiać :D
PS, chciałabym wiedzieć, co myślisz o szablonie ;)
Gdzie moja głowa? co ten mózg... pff... miało być "co będzie to ma być" :D
UsuńSzablon mi się podoba. :D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to zwariować można. Przychiczna Des mnie gubi. :D Nie mówię, że zły, FAJNY, dobrze wczułaś się w zwariowaną dziewczynę. XD
Zimowisko z młodszymi nie jest złe, zawsze jakieś plany. :P
Życzę weny i czekam na nn ;D
Dzięki ;)
UsuńZabrzmiało tak jakby był zły, w sensie że rozdział :D ale i tak muszę chyba niedługo zakończyć wątek z rozdwojeniem jaźni bo to się robi już nudne XD
Hahah z jednej strony tak, ale z drugiej - jest droższe :o
Absolutnie nie jest zły. :D
UsuńCo ma cena do zabawy? haha. XD Miłego wyjazdu. ;)
Dzięki za upewnienie mnie :D
Usuńhaha :D złapałaś mnie :P Dzięki, ale to dopiero za 2 tygodnie (prawie 3! :o)
Uwielbiam Lindsey Stirling! szczególnie jej wersję "Radioactive", ale nie o tym przyszłam powiedzieć :3
OdpowiedzUsuńfascynuje mnie, co się stało na tym przyjęciu, ale znając Ciebie... i tak się nie domyślę :D tak więc czekam na następny rodział.
pozdrawiam serdecznie, i zapraszam do mnie (cóż za dyskretny spam, no nie wierzę) 73-hunger.blogspot.com
ściskaaam! :*
Ja uwielbiam "Shadows" ♥ nie mogę się tego nasłuchać ^^
UsuńNo, niech to zostanie tajemnicą do następnego rozdziału :D
Wolę taki dyskretny spam od tego niesyskretnego więc trafiłaś w mój gust! :D
Rany, ona jest bardziej walnięta ode mnie. Nie, żebym bzikowała niczym pudel na prochach, ale no... Po prostu nieźle się w to kręciłaś!
OdpowiedzUsuńNie było mnie tutaj przez jakiś czas (w sensie komentarzowym - tak, czytałam wszystko) i z rozdziału na rozdział coraz bardziej się rozwijasz. I na dodatek piszę komentarz z telefonu, przez co nie mogę posłuchać Twojej playlisty. Cóż... Włączę swoją na telefonie. :3
Ps. Także uwielbiam Shadows, ale Crystallize i Moon Trance są bliższe memu sercu. <3
Pozdrawiam i życzę weny. :)
Dawna Layka - teraz Abigail.
Przeczytałam komentarz - też na telefonie - i zobaczyłam też, że masz nowego bloga. Dlatego popędziłam na niego i się zaczytałam... Ale to już napiszę Ci pod rozdziałem :D
UsuńMiło mi się to czyta, że czytałaś. ;) I też bardzo się cieszę, że napisałaś, że się rozwinęłam. Tutaj chyba masz rację :D
Crystallize też jest na playliście ^^
Przeczytałam wcześniej kilka rozdziałów, ale teraz wróciłam i przeczytałam całość. Nie wiem czemu polubiłam tę szaloną część Des - w końcu nie wszyscy super sobie radzą z igrzyskami, prawda? Co do playlisty to uwielbiam Lisdsey, a co do szablonu to sama nie wiem. Chyba za bardzo się przyzwyczaiłam do tamtego. Pisz dalej na swoim nowym laptopie i dodaj kolejny rozdział. Wtedy skomentuję :))
OdpowiedzUsuńWeny!!!
zapraszam do mnie na igrzyska-vivien.blogspot.com
przepraszam, że z anonima :)
Astoria.!
Cieszę się, że ktoś czyta to, co piszę :D
UsuńTamten szablon mi się znudził ^^ A teraz właśnie ten napis na nagłówku - "Don't forget to dream" - będzie jednym z głównych tematów :))
Dodam kolejny, ale nie mam pojęcia, kiedy :(( chciałabym dzisiaj, ale nie wiem, czy będę miała wenę/czas. Muszę się uczyć, niestety :/
N10
Fajne... podobało mi się. Takie... dramatyczne. Dobrze opisujesz jej przeżycia, targające nią uczucia. Kim jest Ly? Gdy będę miała wolną chwilkę przeczytam wszystkie rozdziały :D
OdpowiedzUsuńSzczerze... rzadko zaglądam na blogi, gdzie opowiadanie ma więcej niż 10 rozdziałów, ale przełamała się na twój po tym komie pod moim rozdziałem.
Życzę weny i OBSERWUJĘ :*
Ly - skrót od Lyme, ale więcej nie powiem :D
UsuńPrzeczytaj, mam nadzieję, że zrozumiesz coś z tych nic nie wartych wypocin. ;))
Pozdrawiam :))
No weś ( wiem, że pisze się weź)! Bo ja się niby o skrót pytałam...
UsuńNo i kolejne ,,No weś"- ale dodam- nie przesadzaj! Wypociny by były, gdybyś miała 0 obserwatorów i pisała na kartce po treningu xD
Ja już pozdrowiłam na swoim blogu :D ale nie zaszkodzi jeszcze raz...
POZDRAWIAM :*
Ale może, no wiesz, ktoś by się popatrzył, co robię, to wtedy byłby już 1 obserwator :D
UsuńSkąd wiesz, że tak nie robię? Może to, co tu jest, to moje emocje po wysiłku fizycznym...
Haha, teraz tak Cię zachęcę do czytania - nie wiem, czy zrobiłam taką tajemnicę jaką chciałam, ale może jak przeczytasz to chociaż trochę ogarniesz o co chodzi z Lyme ^^
Wielkie DZIĘKI!! Ale i tak przeczytam (ale i tak miałam xD)
UsuńNo, cóż... nie wiedziałam, że tak piszesz. Ja zwykle po wefie kładę się na ławce i udaje, że umieram xD Oczywiście wefista, żeby nam jeszcze bardziej dokopać każe nam biegać z 3 kilosy i jak się zatrzymasz to pała...sadysta jeden... :D
(Te błędy, które zrobiłam w wyrazach związanych z W-F zrobiłam specjalnie jakby co...choć się zastanawiam czy tak się nie pisze...mniejsza :3)
Hmm... Może nie do końca tak, ale po wysiłku "umysłowym" np na chemii - jak najbardziej :D
UsuńHaha mój wefista, jak Ty to napisałaś, jest jednym, wielkim zboczuchem i każe nam tańczyć, wyginać sie i wgl... Akrobata będęn sie znalazł... xd
przepraszam za wszystkie błędy, pisze z komórki (tataj i na Twoim blogu ^^)
A nic nie szkodzi. Ja tam lubię tańczyć. To by było lepsze od biegania w to i z powrotem po całej wsi. :p
UsuńDobra słuchaj:
UsuńProlog: Poznałam ją dostatecznie. Fajna jest :D Lubie mścicielki i buntowniczki.
Rozdział 1: Hahaha jak się mścić to na całego. Mądra dziewczyna. Spodobał mi się jej styl bycia, ubioru itd. Biedny ojczulek... a zarazem dobrze mu tak :D Ostro mu pocisnęła. Kibicuję jej... choć wiem, ze wygra :D
Na razie przeczytałam tylko to... sorki, że tak mało,a le czasu nie mam. Obiecuję, ze jutro przeczytam z 6 może 7 rozdziałów :D
P.S Spodziewaj się relacji... :D
Haha ^^
UsuńJasne, czekam na relację :D
A co do stylu bycia i ubioru... nie wiem, czy udało mi się to zachować w dalszych rozdziałach :/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNo, no. Na razie przeczytałam ten rozdział i nie do końca wiem o co chodzi XD Tyle mi wiadomo, że o igrzyskach śmierci, które kocham. No i że główną bohaterką jest Decima. Będę czytać, bo uważam, że dobrze piszesz, ale najpierw cofnę się do pierwszego rozdziału haha. Dziękuję za komentarz u mnie <333. Zapraszam ponownie! http://noc-dusz.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHaha no cóż, czekam na komentarz o całości XD
UsuńJak teraz czytam ten rozdział to tak sobie myślę... że rzeczywiście, jest jakiś taki wyrwany z kontekstu :))
Wejdę jak tylko zobaczę nowy wpis ^^ Absolutnie uwielbiam Twoją (Waszą) historię :D i Felixa ♥
Bardzo ładnie piszesz, umiesz opisać sytuację, myśli ,emocje :) Gratuluję talentu! <3
OdpowiedzUsuńhttp://s3condbreathe.blogspot.com/ Wpadnij do mnie w wolnej chwili ;)